Udzielamy indywidualnych Porad Prawnych

Masz podobny problem prawny?
Kliknij tutaj, opisz nam swój problem i zadaj pytania.

(zadanie pytania do niczego nie zobowiązuje)

O pojęciu doby – część 1

Autor: Tadeusz M. Nycz

W artykule omówiono zagadnienia związane z pojęciem doby pracowniczej służącej rozliczaniu czasu pracy. Szczególnie zwrócono uwagę na nowe koncepcje wykładniowe tego pojęcia pojawiające się w związku z ustawą o łagodzeniu kryzysu ekonomicznego.

W związku z postanowieniami ustawy z dnia 1 lipca 2009 r. o łagodzeniu skutków kryzysu ekonomicznego dla pracowników i pracodawców (Dz. U. Nr 125, poz. 1035) zwanej dalej ustawą ułsk, ukazują się opracowania stanowiące omówienie wykładniowe jej regulacji. Jednym z nich jest artykuł A. Sobczyka pt. Nowe regulacje w przedmiocie indywidualnych rozkładów czasu pracy (PiZS 2009/12/21).

Interesuje Cię ten temat i chcesz wiedzieć więcej? kliknij tutaj >>

W artykule autor odnosi się do pojęcia doby pracowniczej na tle art. 10 ustawy ułsk. Przepis ten przewiduje, że przedsiębiorca może ustalić indywidualny rozkład czasu pracy w taki sposób, że będzie on przewidywał różne godziny rozpoczynania i kończenia pracy. W takim przypadku ponowne wykonywanie pracy przez pracownika w tej samej dobie nie stanowi pracy w godzinach nadliczbowych.

Warunkiem poprawności indywidualnego rozkładu czasu pracy jest zachowanie prawa pracownika do odpoczynku dobowego i odpoczynku tygodniowego (art. 132 i 133 K.p.).

Klasycznym przykładem omawianego indywidualnego rozkładu czasu pracy jest zatrudnienie pracownika w poniedziałek od godziny 9oo do 17oo, a w następującym dniu, czyli we wtorek, od godziny 8oo do godziny 16oo, przy założeniu, że harmonogramowy rozkład czasu doby pracownika biegnie od godziny 8oo w danym dniu do godziny 8oo w dniu następnym.

Na tle omawianej regulacji prawnej, której gramatyczny zapis nie jest precyzyjnie właściwy, powstają komentarze związane z definiowaniem i biegiem doby pracowniczej. Rozpoczynając od pierwszego zagadnienia, uznać trzeba, że literalny tekst art. 10 ustawy ułsk nie jest dokładny, ponieważ nie określa dokładnie ochronnych ram tego rozwiązania.

Wedle praktycznych potrzeb istniało uzasadnienie dla stworzenia regulacji prawnej, która pozwalałaby na elastyczne ustalanie rozkładu czasu pracy pracownika w poszczególnych dniach tygodnia, przy założeniu, że nie dochodzi do przekraczania normy średniotygodniowej czasu pracy dla danego okresu rozliczeniowego, ani do przekroczenia dwóch norm dobowych czasu pracy przypadających na kolejne 48 godzin, licząc od godziny rozpoczęcia pracy, czyli w naszym przykładzie od godziny 8oo.

Przy takim rozumieniu przepisów pracownik w przedziale 48 godzin, czyli dwóch dni roboczych, przepracuje tyle godzin, ile w tym czasie powinien przepracować. Licząc w podstawowym, powszechnym systemie czasu pracy byłoby to 16 godzin pracy.

Po pierwszych 8 godzinach pracy musi jednak wystąpić co najmniej 11-godzinna przerwa w pracy, czyli odpoczynek dobowy, po czym pracownik może być zatrudniony przez kolejne 8 godzin.

W rozliczeniu mamy wobec tego do czynienia z 8 godzinami pracy, następnie 11 godzinami odpoczynku, kolejnymi 8 godzinami pracy a następnie 21-godzinnym odpoczynkiem, co w sumie (8+11+8+21) daje 48 godzin, czyli dwie dniówki robocze.

Zapis art. 10 ustawy ułsk nie jest jednak dokładny o tyle, że nie eliminuje możliwości zatrudnienia pracownika po kolejnych 8 godzinach pracy i kolejnych 11 godzinach odpoczynku dobowego, przez kolejne 8 godzin. To znaczy pozwala na pracę przez 8 godzin, odpoczynek dobowy – 11 godzin, znowu praca przez 8 godzin i 11-godzinny odpoczynek i znowu praca przez 8 godzin itd.

Tym sposobem może dochodzić do nawarstwienia pracy w określonym przedziale okresu rozliczeniowego, z równoczesnym mniejszym czasowo zatrudnieniem w drugim przedziale tego okresu rozliczeniowego.

De lege ferenda, aby zapobiec takim możliwościom, przepis powinien być inaczej zbudowany. Przykładowo mógłby przewidywać, że w kolejnym przedziale 48 godzin pracownik może wykonywać pracę dwa razy w tej samej dobie, jeżeli przerwa miedzy pierwszą a drugą pracą będzie nie mniejsza niż 11 godzin, a łączna liczba godzin pracy w tym przedziale czasowym nie przekroczy dwóch norm dobowych czasu pracy.

W art. 10 ust. 1 ustawy ułsk, de lege lata mamy więc do czynienia nie tyle z elementami wyłącznie uelastyczniania rozkładu czasu pracy, ale z pewną formułą bliską pojęciu równoważnych norm czasu pracy połączonych z formułą w pewnym sensie przerywanego czasu pracy.

Oczywiście rozważania tej kwestii mają charakter raczej teoretyczny, gdyż praktycznie najczęściej u przedsiębiorców nie powstają zasadniczo na trwałe potrzeby zmierzające do opisanego zblokowania czasu pracy w okresie rozliczeniowym na takiej zasadzie.

Praktyczna korzyść dla przedsiębiorcy sprowadza się w omawianym przykładzie do eliminowania godzin nadliczbowych w sytuacji, gdy pracownik przekroczyłby normę dobową czasu pracy, a nie przekroczył normy średniotygodniowej w przyjętym okresie rozliczeniowym.

Zważywszy na to, że ustawa ułsk stanowi przepis szczególny w stosunku do Kodeksu pracy, dokonując pewnych odstępstw od jego postanowień, na tle art. 10 można postawić tezę, że pojęcie godzin nadliczbowych w świetle Kodeksu pracy polega ewidentnie na przekroczeniu normy dobowej, albo przekroczeniu normy średniotygodniowej, a czasem równocześnie przekroczeniu jednej i drugiej.

Każda taka sytuacja generuje godziny nadliczbowe, toteż twierdzenie niektórych komentatorów, że godzina nadliczbowa ma miejsce wyłącznie w warunkach równoczesnego przekroczenia obu wskazanych norm, jest błędne.

Uzasadnieniem dla postawionej tezy jest właśnie regulacja art. 10 ustawy ułsk, z której wynika, że ustawodawca dokonuje w pewnym zakresie wyłomu od powyższej zasady, przewidując odstępstwo, polegające na tym, że w warunkach tego przepisu nie będziemy mieli do czynienia z godzinami nadliczbowymi.

Na tle art. 10 ustawy ułsk A. Sobczyk stawia pytanie o sposób liczenia doby pracowniczej. W szczególności zastanawia się nad tym, czy mamy do czynienia z dobą 24-godzinną, która nadal jedna za drugą występuje, czy też dochodzi do nakładania się dób i tym samym do skrócenia czasu pierwszej doby.

Autor dochodzi do wniosku, że bliższa mu jest z pragmatycznego punktu widzenia pojęciowo doba skrócona np. do 19 godzin. Uzasadnieniem dla tego poglądu, zdaniem A. Sobczyka, jest definicja doby z art. 128 § 3 pkt 1 K.p. który przez dobę rozumie 24 kolejne godziny, poczynając od godziny, w której pracownik rozpoczyna pracę zgodnie z obowiązującym go rozkładem czasu pracy.

Moim zdaniem, koncepcja skróconej doby prezentowana przez A. Sobczyka jest nie tylko sprzeczna z definicją doby zawartą w art. 128 § 3 pkt 1 K.p., ale przede wszystkim z całą systematyką przepisów o czasie pracy, już nie mówiąc o tym, że przy okazji zakrawa na chęć zwalczenia poglądu astronomicznego, że doba trwa 24 godziny.

Jeżeli chcesz wiedzieć więcej na ten temat – kliknij tutaj >>

Udzielamy indywidualnych Porad Prawnych

Masz podobny problem prawny?
Kliknij tutaj, opisz nam swój problem i zadaj pytania.

(zadanie pytania do niczego nie zobowiązuje)
Porad przez Internet udzielają
prawnicy z dużym doświadczeniem

Zapytaj prawnika

Zadanie pytania do niczego nie zobowiązuje!
Wycenę wyślemy do 1 godziny

Kodeks pracy

[Pobierz Kodeks pracy] Z zaznaczonymi zmianami.

Kodeks pracy

[Pobierz ustawę o PIP] Z zaznaczonymi zmianami.

Zadaj pytanie »

eporady24.pl

spadek.info

prawo-budowlane.info

odpowiedziprawne.pl

rozwodowy.pl

prawo-mieszkaniowe.info

prawo-karne.info

Szukamy prawnika »