Udzielamy indywidualnych Porad Prawnych
Opublikowane: 2005-05-07
Wprowadzona w art. 9 pkt 2a ustawy z dnia 6 marca 1981 r. o PIP instytucja nakazu płatniczego wywodzi się z potrzeb społecznych. Parlamentarzyści dostrzegli od 2000 roku narastającą wielkość przypadków niewypłacania w terminie wynagrodzeń za pracę.
Jako remedium, wprowadzono instytucję nakazu płatniczego po to, aby inspektor pracy mógł władczo wpływać na poprawę sytuacji w tym zakresie. Równolegle poddano egzekucji administracyjnej ostateczne decyzje wydawane przez inspektora pracy.
Pomysł był w zasadzie słuszny, ale realizacja fatalna. Pomijając problemy legislacyjno-systemowe, trzeba zwrócić uwagę na praktyczne negatywy tego rozwiązania. Inspektor pracy może wydać nakaz płatniczy wówczas, gdy określona należność ze stosunku pracy nie ma charakteru spornego miedzy stronami czyli pracownikiem i pracodawcą.
Instytucja nakazu płatniczego występuje przy tym równolegle z możliwością dochodzenia roszczeń w tym zakresie przed sądem pracy. Podnoszone tu i ówdzie głosy jakoby nakaz płatniczy inspektora pracy wyłączał możliwość dochodzenia roszczeń przed sądem pracy nie znajdują żadnego uzasadnienia normatywnego.
Ten stworzony dualizm proceduralny niczego w istocie do końca nie załatwia, gdyż przedmiotem nakazu płacowego są należności oczywiste. Pomimo tego, aby ustalić tę oczywistość, inspektor pracy musi przeprowadzić szczegółowe postępowanie kontrolno-dowodowe.
Jeżeli w jego wyniku okaże się, że sprawa w istocie budzi wątpliwości prawne co do oczywistości danej należności wynagrodzeniowej, to wydać nakazu nie można i cały czas poświęcony tej sprawie jest stracony.
Pomijam już nawet takie sytuacje, kiedy to inspektor pracy wyda nakaz płatniczy, dojdzie do jego egzekucji, a w tym czasie w wyniku postępowania przed sądem pracy, tenże roszczenie pracownika oddali.
Systemowa konstrukcja nakazu płatniczego wykazuje wiele mankamentów. Nie eliminując potrzeby władczych uprawnień inspektora pracy w omawianym zakresie, należało stworzyć swoistego rodzaju instytucję przed sądową. Oznacza to, wedle proponowanej koncepcji, uprawnienie inspektora pracy do rozstrzygania sporu o wynagrodzenie za pracę.
Przy zachowaniu możliwości odwołania od nakazu inspektora pracy do okręgowego inspektora pracy, należało przewidzieć, że ostateczna decyzja może być przez strony, czyli przez pracownika lub pracodawcę, zaskarżona do sądu pracy i objęta sądowym dwuinstancyjnym postępowaniem.
Korzyści, jakie wynikają z proponowanego rozwiązania są następujące.
Zastanawiam się w czym tkwi istota problemu, polegającego na tym, że tworząc od kilkunastu lat nową rzeczywistość nie postępujemy w sposób racjonalny, przemyślany, ale chaotyczny, przypadkowy?
Czyżby bylejakość tak zakorzeniła się w kręgach parlamentarnych, że kompetentne gremia po prostu logicznie nie myślą? Podejrzewam, że w ogólnym polskim bałaganie tak na prawdę nikomu nie zależy na tym, aby PIP lepiej funkcjonowała.
Tkwimy nadal w mentalności poprzedniego ustroju. Ten, kto go doświadczył, pamięta. W sytuacji, gdy były problemy z warunkami pracy, zwoływano plenum KC PZPR, po którego odbyciu problemy znikały (w gazecie) jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.
Mimo zmiany ustroju ta mentalność, wyrażająca się totalnym pozorowaniem nadal w nas pozostała. Ta fasadowa pozycja praworządności jest widoczna na każdym kroku. Wystarczy porównać choćby zapisane prawa w Konstytucji z ich realizacją a właściwie jej brakiem.
Państwo w istocie pozoruje więc rzekomą dbałość o stan warunków pracy i sprawny system nadzoru nad warunkami pracy. To przykre, ale prawdziwe.
Można mieć jedynie nadzieję, że po wyborach nowych gospodarzy naszego kraju, państwo odmieni swoje oblicze, zacznie inaczej, rzetelniej funkcjonować, co oczywiście musi także spowodować naturalną koleją rzeczy lepsze odbiurokratyzowane czynności inspektorów pracy.
Maria Schumann
Jeżeli chcesz wiedzieć więcej na ten temat – kliknij tutaj >>
Udzielamy indywidualnych Porad Prawnych
Zapytaj prawnika
Kodeks pracy